Narciarski rodowód i Kasprowy w filmie
Kiedy myślimy o historii narciarstwa w Polsce, nie można nie wspomnieć o Kasprowym Wierchu. Nie sposób mówić o rozwoju tej dyscypliny sportowej w oderwaniu od tego miejsca. Mówi się, że to święta góra polskich miłośników białego szaleństwa. Jego popularność udzieliła się nawet kulturze masowej. Tatrzański szczyt zagrał jedną z ról m.in. w fabularnym filmie „Jak to się robi” Andrzeja Kondratiuka z 1973 roku, głośnej polskiej komedii czasów PRL-u, w której Jan Himilsbach i Zdzisław Maklakiewicz udają filmowców przybywających do zimowej stolicy Tatr w celu przygotowania swojego nowego projektu. Bohaterowie szukają kobiecej gwiazdy swojego filmu m.in. wśród narciarzy na Kasprowym, podszywając się pod scenarzystę i reżysera.
Jednak zanim zapalony narciarz i prezes Polskiego Związku Narciarskiego Aleksander Bobkowski znalazł się w Tatrach z zamiarem zbudowania kolei linowej, a na stokach Kasprowego pojawili się pierwsi zjazdowcy, musiało minąć kilka dekad. Pionierzy nowej dyscypliny, pojawiający się w Tatrach od końca XIX wieku, na początku uprawiali sport zbliżony do dzisiejszego narciarstwa skiturowego. Oczywiście z technologicznego punktu widzenia była to inna epoka. Inny był nie tylko sam sprzęt, ale również technika poruszania się na nartach. Jednak od zawsze narciarze poszukiwali w Tatrach tego samego. Doświadczenia niezapomnianych wrażeń na jedynych w naszym kraju stokach o charakterze alpejskim. Często byli to pasjonaci, którzy na nartach przemierzali dziewicze dotąd ścieżki. Ich wspólnym mianownikiem był fakt, że dzisiaj dotrzeć do nich możemy za pośrednictwem szlaków lub tras prowadzących właśnie z Kasprowego. Wiele z nich możemy stąd nawet zobaczyć, co bez wątpienia dodaje Tatrom aury mistycyzmu i tajemniczości, przypominając dawnych bohaterów tych miejsc.
Pierwsi narciarze w Tatrach
W 1907 roku powstaje Zakopiański Oddział Narciarzy Towarzystwa Tatrzańskiego, założony przez Stanisława Barabasza, Mariusza Zaruskiego i Mieczysława Karłowicza. Każdy z nich wniósł do organizacji coś wyjątkowego. Pochodzący z Bochni Barabasz, architekt z artystycznym dorobkiem, wykonał swoje pierwsze narty w 1888 roku na podstawie opisu mężczyzny, który pierwszy raz zetknął się z nimi podczas zesłania na Sybir. Proces ich powstawania opisał później we „Wspomnieniach narciarza” w 1914 roku. Według opisu była to para „drewnianych łyżew”, z których jedną wykonano z drewna jesionowego, a drugą ze względu na brak surowca – z drewna bukowego. Służyły one przede wszystkim do łatwiejszego poruszania się po głębokim śniegu podczas polowań.
Do Zakopanego Barabasz przeprowadził się na stałe w 1901 roku, gdzie został dyrektorem Szkoły Zawodowej Przemysłu Drzewnego. Wkrótce zaczął w niej produkować samodzielnie zaprojektowane narty. Jednak za oficjalne początki narciarstwa w naszym kraju uznaje się 22 marca 1894, kiedy Stanisław Barabasz wybrał się wspólnie z Janem Fischerem na wycieczkę narciarską nad Czarny Staw Gąsienicowy. Pionierskie wyprawy kontynuował w latach kolejnych. W 1903 roku zdobył na nartach Przełęcz Pod Kopą Kondracką, a dwa lata później – Kopę Kondracką i Małołączniak.
Pochodzący z Podola Mariusz Zaruski, którego drugą pasją było żeglarstwo, przyjechał do Zakopanego w 1904 roku i bardzo szybko stał się pionierem narciarstwa wysokogórskiego. Trzy lata później udowodnił, że na nartach można zdobywać takie przełęcze i szczyty, jak Zawrat i Kozi Wierch. Stamtąd Szerokim Żlebem zjechał na stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich, a następnie dotarł do Morskiego Oka. Dzisiaj ten wyczyn traktowany jest jako kamień milowy zimowej turystyki narciarskiej w Tatrach. Zwieńczeniem osiągnięć Zaruskiego w tej dyscyplinie było narciarskie wejście i zjazd z Kościelca w 1911 roku. Przed Zaruskim nikt tak trudnych zjazdów nie wykonywał. Jego osiągnięcia wyprzedziły swój czas i były imponujące również ze względu na jakość ówczesnego sprzętu.
Pochodzący z ówczesnej Litwy kompozytor Mieczysław Karłowicz po raz pierwszy pojawił się w Tatrach w 1889 roku i niemal natychmiast zachwycił się ich pięknem. Narciarstwo zaczął uprawiać w 1907 roku, po kursie u Mariusza Zaruskiego, z którym bardzo szybko się zaprzyjaźnił. Również wtedy zamieszkał na stałe w Zakopanem. Był także taternikiem wspinającym się na początku swojej tatrzańskiej przygody z Klimkiem Bachledą. Karłowicz dokonał wielu pionierskich przejść narciarskich w Tatrach. Wśród nich znalazła się wyprawa z Hali Gąsienicowej przez Przełęcz Liliowe i Zawory do Szczyrbskiego Jeziora, w której towarzyszył mu wspomniany Mariusz Zaruski. Narty, które stały się jego wielką miłością, traktował jako jedno z najważniejszych ułatwień w turystyce zimowej i często wymieniany jest jako prekursor narciarstwa skiturowego. Zginął przysypany lawiną śnieżną pod Małym Kościelcem 8 lutego 1909 roku, podczas samotnej wyprawy narciarsko-fotograficznej. Razem z Zaruskim był pomysłodawcą Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które powstało kilka miesięcy po jego śmierci.
Słynny skok z kolejki
Narciarze na Kasprowym Wierchu to także kurierzy tatrzańscy, którzy od 1939 roku przeprawiali się przez Tatry z tajnymi meldunkami na południe. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o wybitnym narciarzu Józefie Uznańskim, żołnierzu AK, przewodniku tatrzańskim i ratowniku TOPR uczestniczącym w ponad 300 wyprawach ratunkowych. W czasie II wojny światowej wsławił się brawurową ucieczką przed Niemcami, skacząc z wagonika kolejki w stronę Żlebu Pod Palcem, opadającego do górnej części Doliny Suchej Kasprowej.
W 1944 roku młody Józek otrzymał rozkaz przeniesienia na Słowację tajnej przesyłki, którą odebrał w punkcie Armii Krajowej w Zakopanem. Ponieważ przez noc spadło kilkadziesiąt centymetrów śniegu, jedyna i jak się wtedy wydawało bezpieczna droga na południe wiodła przez Kasprowy Wierch. Pech chciał, że akurat tego dnia była niemiecka obława na kolejce. Zaraz po wejściu do budynku w Kuźnicach Uznański zorientował się, że jeśli się wycofa, zostanie aresztowany. Od kolegi-konduktora na Myślenickich Turniach dowiedział się, że również na Kasprowym nie będzie miał szans na ucieczkę. Ustalili więc, że przed dojazdem na szczyt kolejka zwolni przed stacją. Chwilę przed Kasprowym Uznański rozłożył narty na podłodze udając, że poprawia wiązania, po czym błyskawicznie wyskoczył z wagonika przez uchylone drzwi w stronę Doliny Suchej Kasprowej. Zanim kolejka ostatecznie dojechała do stacji, Józek już był w dolinie. Tam zaczęły się prawdziwe problemy, bo czekało go całonocne, mordercze podejście z Suchej Kasprowej do starego schroniska na Hali Gąsienicowej, skąd następnego wieczoru przedostał się przez Liliowe na słowacką stronę. I choć książka „Sklep potrzeb kulturalnych” Antoniego Kroha twierdzi, że to tylko tatrzańska legenda, prawdziwa historia doczekała się dziesiątek, a może i setek przekazów. Nie tylko w kraju, ale również zagranicą.
W czasach powojennych niejednokrotnie pojawiali się narciarze zjeżdżający żlebami spod górnej stacji kolei linowej, ale są to miejsca będące ogromnym wyzwaniem nawet dla najlepszych. Najpopularniejsza z tych tras wiodła wspomnianym wcześniej Żlebem pod Palcem, gdzie jeździli m.in. Bronisław Czech czy uprawiający narciarstwo wysokogórskie Karol Życzkowski i Józef Wala. Obecnie jest to teren ochrony ścisłej w Tatrzańskim Parku Narodowym, zamknięty dla turystów, taterników i narciarzy.
Pierwsza Dama polskiego narciarstwa
Ciągle żywą, narciarską legendą Kasprowego pozostaje Barbara Grocholska-Kurkowiak, często nazywana Pierwszą Damą polskiego narciarstwa. Uczestniczka Powstania Warszawskiego oraz późniejsza olimpijka z Oslo i Cortiny d’Ampezzo, która na Kasprowym Wierchu zaczynała swoją sportową karierę. W Tatrach pojawiła się nieoczekiwanie. Po zakończeniu II wojny światowej jej rodzina wyjechała ze zniszczonej Warszawy do Zakopanego, aby cierpiąca na astmę 17-letnia Basia mogła podreperować swoje zdrowie. W 1946 roku wraz z rodzicami i rodzeństwem zamieszkała w Kuźnicach, a znajdująca się tutaj kolejka stała się dla młodej dziewczyny ucieczką od wojennej traumy oraz przepustką do innego świata. Trzy lata później już była w kadrze narodowej. W czasie zawodów na kursie narciarskim brała udział w biegu zjazdowym z Kasprowego do Kuźnic. Zajęła w nim trzecie miejsce akurat wtedy, gdy robiono nabór do kadry. Przez kilkanaście lat była czołową narciarką Polski. Zdobyła 25 tytułów narciarskiej mistrzyni kraju i dwukrotnie startowała w Olimpiadzie.
Trudno dziś zliczyć narciarzy, którzy ulegli magii Kasprowego Wierchu i kolejki od momentu jej powstania w 1936 roku. Na zakończenie wspomnimy o wielbicielce, którą publicysta Andrzej Bobkowski (bratanek Aleksandra) określił mianem „psychofanki”. Była nią Renata Szusterowa, żona przedsiębiorcy z Warszawy, która chciała pobić rekord liczby zjazdów z Kasprowego do Kuźnic w ciągu jednego dnia. Codziennie rano wsiadała do pierwszego wagonika, nie rozmawiając z innymi osobami. Błyskawicznie zjeżdżała Goryczkową aż do dolnej stacji kolejki, by po chwili znowu znaleźć się w wagoniku. Tajemniczą damę z nartami, wpatrującą się w przestrzeń za szybą można było spotkać w kolejce o każdej porze…
Współczesność
Trasy narciarskie na stokach Kasprowego od lat posiadają homologację FIS umożliwiającą rozgrywanie prestiżowych zawodów. Zarówno tych o zasięgu krajowym, jak i międzynarodowym. Z licznych imprez sportowych, które odbywają się tutaj od lat warto wspomnieć o Pucharze PKL w narciarstwie alpejskim, który po raz pierwszy miał miejsce w 1945 roku. Przez lata zmieniała się trasa rywalizacji narciarzy, ale obecnie zawody odbywają się na trasie slalomowej w Dolinie Gąsienicowej. W pierwszych edycjach o Puchar PKL walczyli amatorzy z profesjonalistami, a teraz są to konkurencje oddzielne. Rok temu odbyła się jubileuszowa, 75. edycja tych kultowych już zawodów, które stanowią równocześnie symboliczne pożegnanie sezonu zimowego i odbywają się w kwietniu. Ciekawostką jest również fakt, że w tych kultowych zawodach co roku biorą udział również pracownicy PKL.
Obecne warunki (stan na 12.02.2023)
Na trasach narciarskich wiodących z Kasprowego pokrywa śnieżna wynosi około 170 cm. Pamiętajmy jednak, że zarówno Trasa Gąsienicowa, jak i Trasa Goryczkowa oznaczone są kolorem czarnym, co oznacza, że przeznaczone są dla narciarzy z większym doświadczeniem, o czym najczęściej nie wiedzą narciarze pojawiający się tutaj po raz pierwszy. Jeśli nie jesteśmy pewni, czy dana trasa odpowiada naszym możliwościom, najlepszą opcją będzie np. kupno biletu góra-dół dla turysty bez nart w celu samodzielnej oceny skali trudności. Przypominamy również, że w lutym wyciągi w Kotle Goryczkowym i Kotle Gąsienicowym pracują w godzinach 8.30-16.00, a ostatnia kolejka z narciarzami planującymi jednorazowy zjazd Goryczkową wyrusza z Kuźnic o godz. 15.00.