Inna pora roku na Kasprowym Wierchu

Wiosna w Tatrach rządzi się własnymi prawami. Przychodzi później niż w innych częściach Polski, ale jest zjawiskowo piękna. I choć na Kasprowym Wierchu pokrywa śnieżna ma miejscami nawet dwa metry grubości, a warunki narciarskie ciągle mamy alpejskie, również tutaj czuć w powietrzu nadchodzące zmiany. Mamy coraz dłuższy dzień, dzięki czemu nad horyzontem i tatrzańskimi szczytami coraz częściej wygląda słońce. Te zbliżające się zmiany doskonale wyczuwają zwierzęta. W rejonie górnej stacji kolei linowej coraz częściej przelatują płochacze halne, a pod Obserwatorium Meteorologicznym zauważyliśmy świeże tropy kozic i lisa. Już za dwa tygodnie rozpocznie się majówka, która nieuchronnie oznaczać będzie schyłek tegorocznego sezonu zimowego. Ten czas to w tatrzańskiej przyrodzie nowy początek. Łany krokusów na górskich łąkach i polanach. Dywany kaczeńców w korytach potoków i strumieni. Wybijające z ziemi lepiężniki, które w ciągu paru tygodni przeobrażą się w ogromne liście. Przed nami inna pora roku, która wędruje ku Tatrom od strony dolin i partii reglowych. Wiosna, której celem jest również Kasprowy Wierch. Wiosna, która niczym barwny kalejdoskop powoli odmienia trasę kolejki od Kuźnic, poprzez Myślenickie Turnie, aż do szczytu na wysokości 1987 m.n.p.m.

Wiosna w Obwodzie Ochronnym Hala Gąsienicowa

Kasprowy Wierch stanowi część Obwodu Ochronnego Hala Gąsienicowa. To wielki obszar w sercu Tatr rozciągający się od Kasprowego do Świnicy, poprzez szlak Orlej Perci do masywu Koszystej, a stamtąd przez Polanę Waksmundzką do Psiej Trawki i przez Dolinę Suchej Wody aż do Uhrocia Kasprowego. W obrębie tego obwodu TPN znajdują się tak wyjątkowe miejsca, jak Dolina Pańszczycy i Dolina Gąsienicowa, Czarny Staw Gąsienicowy i Kościelec. Zdecydowana większość tego obszaru to rezerwat ścisły, ale sąsiadujący z niezwykle popularnymi czy wręcz kultowymi szlakami. To jeden z najczęściej odwiedzanych rejonów Tatr, tętniący życiem o każdej porze roku. Nie tylko latem, kiedy szlaki są łatwiej dostępne, ale również w sezonie zimowym, który na Kasprowym trwa do pierwszego weekendu majowego. Przed laty to miejsce odwiedzali przede wszystkim posiadacze nart zjazdowych. Dziś są to także skiturowcy i freeride’owcy, poruszający się również poza trasami. Na dodatek ściany okolicznych szczytów często goszczą taterników. Musimy jednak pamiętać, że ten malowniczy obwód ochronny stanowi dom dla wielu gatunków dzikich zwierząt, które właśnie wiosną się uaktywniają; począwszy od budzących się niedźwiedzi i świstaków, poprzez kozice, a skończywszy do sokołach i cietrzewiach. Dlatego Polskie Koleje Linowe na bieżąco współpracują w tym zakresie z Tatrzańskim Parkiem Narodowym. Naszym wspólnym celem jest wypracowanie kompromisu, abyśmy przebywając tutaj pamiętali o konieczności zapewnienia spokoju dzikim mieszkańcom Tatr. Choćby ciężarnym kozicom, które już za chwilę urodzą małe koźlęta czy świstakom, które wykopują się z nor po długiej hibernacji. Właśnie teraz przed nami kluczowy moment, w którym natura budzi się do życia.

Kasprowy Wierch

Sokoły wędrowne – dumni mieszkańcy Kościelca

Kościelec to jeden z najpiękniejszych, a zarazem najbardziej charakterystycznych tatrzańskich szczytów. Swoją nazwę wziął oczywiście od strzelistej wierzy kościoła, z którą kojarzy się ta majestatyczna i dumna góra, jeśli patrzymy w jej kierunku z perspektywy Hali Gąsienicowej. Od strony Kasprowego Kościelec ma kształt trójkąta wznoszącego się bezpośrednio nad Stawami Gąsienicowymi. To także szczyt udostępniony turystom dla różnego rodzaju aktywności. Po pierwsze prowadzi tutaj szlak pieszy, który możemy dostrzec na wysokości Przełęczy Karb. Po drugie mamy drogę wspinaczkową znajdującą się we wschodniej ścianie Kościelca; i właśnie tutaj dwa lata temu pracownicy TPN-u wypatrzyli gniazdo założone przez sokoły wędrowne. W tym sezonie te wspaniałe ptaki również spodziewają się przychówku. Zazwyczaj w kwietniu samica znosi od 2 do 5 jaj, które wysiaduje przez miesiąc. Po przyjściu na świat pisklęta mogą przebywać w gnieździe nawet półtora miesiąca. Z tego względu Tatrzański Park Narodowy zamknął do 31 lipca drogi wspinaczkowe oraz linie zjazdowe dla narciarstwa ekstremalnego w tym rejonie; chodzi o obszar od Komina Drewnowskiego po Żleb Zaruskiego. Wszystko dlatego, że sokoły wędrowne to ptaki bardzo wrażliwe na obecność ludzi. W przeszłości wielokrotnie i na całym świecie obserwowano sytuacje, w których te wspaniałe ptaki drapieżne opuszczały gniazda, jeśli w okolicy pojawił się człowiek. Młode sokoły z Kościelca wylecą z gniazda dopiero na przełomie czerwca i lipca. Rodzice będą je wtedy jeszcze dokarmiać i uczyć samodzielności.

Wiosenne niedźwiedzie

Pod koniec kwietnia roku ubiegłego zauważono w rejonie Myślenickich Turni i Polany Goryczkowej trzymiesięcznego niedźwiadka. Samotny maluch widywany był przez turystów i pracowników Parku oraz PKL przez kilka dni. Na szczęście wkrótce w tym samym rejonie wypatrzono tropy dorosłego osobnika, co oznacza, że niedźwiadek odnalazł mamę. Podobna sytuacja miała miejsce dwa lata temu pod Małym Kościelcem. W obu przypadkach TPN zamykał na jakiś czas szlaki piesze i trasy narciarskie w bezpośrednim otoczeniu niedźwiadków. Również tej wiosny coraz częściej spotkać można w Tatrach tropy niedźwiedzi brunatnych. Rejon stacji pośredniej Kolei Linowej Kasprowy Wierch to miejsce, w którym znajduje się gawra największego europejskiego drapieżnika. W marcu i kwietniu niedźwiedzie budzą się po zimowej hibernacji i wychodzą z gawry w poszukiwaniu pożywienia. W okresie snu zimowego ten ogromny drapieżnik spala mnóstwo kalorii. Obecnie niezwykle cennym znaleziskiem może być dla niego np. martwa kozica, która zginęła zimą w lawinie śnieżnej. Kozice są narażone na tego rodzaju niebezpieczeństwa ze względu na teren, w jakim przebywają. Dzięki znakomitemu węchowi niedźwiedź jest w stanie wyczuć zapach takiego pożywienia nawet z odległości trzech kilometrów. Takie znalezisko to dla głodnego drapieżnika dziczyzna prosto z lodówki:) Wspomniany malec z Myślenickich Turni ma obecnie ponad rok, co oznacza, że już za kilka miesięcy (mając ok. 1,5 roku) będzie w stanie rozpocząć samodzielne życie. Warto wspomnieć, że ze względu na długi okres wychowywania potomka niedźwiedzica rodzi młode co dwa lata. Oznacza to, że podczas górskich wędrówek spotkać możemy nie tylko mamy z tegorocznym przychówkiem, ale również te z dziećmi zeszłorocznymi.

Świstaki z Kotła Gąsienicowego

Świstaki to kolejne tatrzańskie ssaki, które wiosną budzą się ze snu zimowego po siedmiu czy nawet ośmiu miesiącach hibernacji. Te gryzonie o wyjątkowo sympatycznym wizerunku mają swoje nory między innymi w rejonie Kasprowego Wierchu, w Kotle Goryczkowym i Kotle Gąsienicowym. Pewna świstacza rodzina mieszka nawet niedaleko podpory wyciągu krzesełkowego przy Trasie Gąsienicowej. Obecnie ich nory ciągle jeszcze znajdują się pod grubą warstwą śniegu, ale wybudzone zwierzaki potrafią bardzo sprawnie przekopać się na zewnątrz, tworząc przy okazji efektowny tunel śnieżny. Ich mocne, przednie łapki wyposażone są w pazury, które umożliwiają eksplorację trudnego terenu. Warto dodać, że właśnie teraz, ale ciągle jeszcze w norach zimowych, świstaki przystępują do rozrodu. Ciąża u sympatycznych gryzoni trwa niewiele ponad miesiąc, a na przełomie maja i czerwca przychodzi na świat od jednego do sześciorga młodych. Małe świstaczki pod czujną opieką rodziny wychodzą na zewnątrz mając dopiero około miesiąca, a mając dwa miesiące zaczną żywić się roślinami. Co ciekawe, zimowy sen świstaków jest dwa razy dłuższy od snu niedźwiedzia. A skąd wiedzą, że nadeszła pora pobudki? Zegar biologiczny tych zwierząt daje znak do zakończenia hibernacji prawdopodobnie wtedy, gdy zgromadzone w ubiegłym roku zapasy tłuszczu kończą się. Świstaki mogą ważyć na wiosną jedynie połowę tej masy, jaką uzyskały jesienią.

Kozice z rejonu Kasprowego

Każdej wiosny Tatrzański Park Narodowy we współpracy ze słowackim TANAP-em przystępuje do liczenia kozic w Tatrach. To wspólnie skoordynowana i jednodniowa akcja, aby uniknąć podwójnego liczenia tych samych osobników. Zwierzęta nie znają przecież granic i nawet te kierdele czyli stada kozic, które przebywają w okolicy Kasprowego, jednego dnia znajdują się po stronie Kotła Gąsienicowego, aby kilka godzin później przenieść się nad Dolinę Cichą po słowackiej stronie. Liczenie odbywa się jednak w momencie, gdy samice mają już za sobą tegoroczne wykoty. Zazwyczaj między kwietniem, a czerwcem przychodzą na świat małe kozice. Samica rodzi zwykle jednego malucha, choć sporadycznie jest to dwójka młodych. Koźlęta karmione są mlekiem mamy aż do jesieni, ale już dwa tygodnie po przyjściu na świat próbują stałego pokarmu roślinnego. Symbolem zmieniającej się pory roku jest również wymiana okrywy włosowej czyli tzw. sukni u kozic tatrzańskich, które zimą są czarne, a w sezonie letnim płoworude. Wymiana ta następuje jednak dopiero na przełomie czerwca i lipca, co pokazuje jak długo trwają tatrzańska zima oraz mroźne przedwiośnie. W rzeczywistości letnia okrywa włosowa służy kozicom o wiele krócej niż ta zimowa.

Zimowo-wiosenna kosodrzewina

Występująca w Tatrach kosodrzewina jest odmianą sosny, która idealnie przystosowała się do surowego klimatu i śnieżnych zim. Gatunek ten cechuje wyjątkowa sprężystość, dzięki której jej gałęzie nie łamią się pod grubą warstwą białego puchu. Jednak najciekawszym przystosowaniem tzw. kosówki jest możliwość rozmnażania wegetatywnego. Dzieje się tak wtedy, gdy roślina przygnieciona jest ogromną warstwą śniegu przez wiele miesięcy. W miejscach, w których zgięta kosodrzewina styka się z gruntem, w pewnym momencie zaczyna wyrastać coś, co przypomina korzenie. Oczywiście kosodrzewina rozmnaża się również poprzez wysiew nasion z szyszek. Mechanizm wegetatywny stanowi jednak ciekawe przystosowanie; mechanizm obronny, który zapewni przetrwanie gatunku w przypadku wielu miesięcy pod wyjątkowo grubą pokrywą śnieżną. Kosówkę widujemy również w rejonie Kotła Gąsienicowego i Kotła Goryczkowego. Wyłania się na powierzchnię po zejściu śniegów na trasach narciarskich. Jej pojawienie się w okolicach Kasprowego to bez wątpienia zwiastun tatrzańskiej wiosny.

Kasprowy Wierch

Obecne warunki (stan na 16.04.2023)

Uwaga narciarze i snowboardziści, ze względu na coraz wyższą temperaturę i topniejący śnieg w tatrzańskich dolinach, ostatnich 800 metrów nartostrady wychodzącej w Kuźnicach jest nieprzejezdne. Dodatkowo, podczas szusowania na Kasprowym pamiętajcie o sprawdzaniu stopnia zagrożenia lawinowego. Obecnie mamy stopień 2 czyli umiarkowany, ale w coraz cieplejsze dni może to być stopień 3 czyli znaczny; tak było w Tatrach kilka dni temu. O tym, jak niebezpieczne są to warunki przekonał się kilka dni temu pewien snowboardzista, który wyzwolił lawinę zjeżdżając z Rysów. Mężczyzna, który spadł razem z nią ponad 800 metrów w dół, może mówić o dużym szczęściu. Zdążył uruchomić plecak lawinowy, dzięki któremu nie został zasypany. Takiego szczęścia nie miała niestety turystka, która 15 kwietnia zginęła spadając z Kościelca. Pamiętajmy, że wiosna w Zakopanem i reglu dolnym ma niewiele wspólnego z pogodą, jakiej doświadczymy na Kasprowym Wierchu czy innych tatrzańskich szczytach. Jeśli wybieramy się w takie miejsca, pamiętajmy o zimowym ekwipunku, jak również niezbędnym doświadczeniu w poruszaniu się po Tatrach w takich warunkach.